Kolory

Magia ma kolory tęczy. Paleta barw jest astronomiczna. Każda godzina na tym świecie ma swój odcień. Prawdopodobieństwo odszukania bliźniaka jest znikome. Powodem jest nasza własna mozaika, której pojedyncze elementy odbijają promienie słońca pod innym kątem. Obraz na niej może być namalowany akwarelami, chwilę potem przysypany drobno zmielonym pigmentem. Trudno jest policzyć wszystkie możliwe kombinacje, ponieważ część kolorów, która powstała poprzez integrację, jeszcze nie została nazwana. Dynamika tego zjawiska wywołuje u niektórych zmęczenie, ponieważ ich własne pędzle malują co chcą. Kiedy zakiełkuje w naszych głowach chęć bycia artystą, świadomie będziemy używać odcieni bieli i klarownych łez, aby po rozszczepieniu, z uwagą ważyć dodatki, które odpowiednio nasycą i wypełnią przestrzeń wokół nas kolorami. Dostrzeżemy te podstawowe, których symbolikę będziemy na nowo odkrywać. Dołożymy wszelkich starań, aby pomimo mętnej wody, dobrze opłukać włosie pędzla, którego krople wody, rozproszą nasze wewnętrzne światło i będzie magia.

Wybór

Uczciwe umożliwianie innym wyboru jest bardzo ważne. Nie bez powodu ten epitet jest na początku zdania. I bynajmniej nie chodzi tu o Wielką literę, która zaczyna to stwierdzenie. W sumie, napisanie w środku wypowiedzi, podwoi  jej rangę.

Wyborów dokonujemy codziennie.  Bardzo często wkrada się rutyna i tym samym, możliwości, które w dalszym ciągu mamy, już ich nie zauważamy. Skracamy sobie drogę do rozwoju. Czasami drgnie coś w naszym życiu, aby zdać sobie sprawę, że na chwilę zasnęliśmy. Natomiast niekoniecznie potraktujemy to jako swój osobisty budzik. Ci którzy wstali i ze stresem pomyśleli o tym, że coś im umknęło, o czymś zapomnieli, uważnie zaczną się przyglądać źdźble trawy, trajektorii lotu ptaka, która nie jest ciągle taka sama. Właściwości, od których zależy siła aerodynamiczna, działająca na nas, wykorzystajmy tylko na swoją korzyść. Niejednokrotnie, spóźnienie się, ratuje komuś życie. Budzik zadzwonił, auto nie odpaliło,  wybraliśmy autobus. Świadomie przeżywamy złość i spokojnie dokonujemy wyboru, pomimo tego, że te dwie emocje na początku się gryzą. Zjawisko takiej Kulturalnej awantury możemy przeżywać codziennie. Akustyka to nauka, która towarzyszy nam całe życie. Ciągłe jej doświadczanie umożliwia nam słyszenie budzika na coraz niższych częstotliwościach, często bezszelestnego dla innych.

Mamy pełne spektrum możliwości w momencie stawianych uczciwie wyborów przez Górę. To my je interpretujemy według swoich zamysłów, popędów i oczekiwań.  Stąd jedna sytuacja daje wiele możliwości. Co osoba to, kreatywniejsze podejście. Pozwalamy sobie oceniać czy życie łaskawie nas traktuje czy ciągle mamy pod górkę.  A ono jest jedno i takie samo dla wszystkich. Skoro klasyfikujemy wybory dawane przez Świat to jak się ma do naszej i naszego otoczenia egzystencji. Czy nasz sposób na życie nie wymusza czegoś na innych, dając im prowizoryczny wybór, umieszczony w wąskich ramach, czego sami nie zaakceptowalibyśmy. To trudne pytanie i nie dlatego, że ciężko je zrozumieć, ale dlatego, że nie chcemy na nie odpowiedzieć.

Najprościej. Uznajmy wybór naszego dziecka, które podjęło decyzję o nienauczeniu się na sprawdzian, ponieważ chce odpocząć. Zaakceptujmy, że ma prawo być zmęczone. Bez zbędnych, pouczających słów przed, w trakcie i po sprawdzianie. Ma ono świadomość, że dostanie jedynkę, która będzie doświadczaniem przez niego szczerości tego Świata. Kulturalna awantura, która szybko się rozkręci, będzie długo trwać. W głowie będziemy mieć skomplikowanie wzory definiujące czasoprzestrzeń Minkowskiego. Punktem tej przestrzeni będzie zdarzenie elementarne, które będąc wynikiem tego doświadczenia, pozwoli łatwo zrozumieć wszystkich tych, którzy jeszcze boją się dać wybór innym, ale też utwierdzi nas, jak ważnym krokiem jest szukanie właściwych rozwiązań naszych dylematów.

Taśma magnetofonowa ciągle się kręci.

Kłębek

Powody naszego zachowania i naszych wyborów,
są tylko synonimem najprostszego założenia.
Zdanie sobie z niego sprawy, już nas odciąży,
ponieważ nie będziemy musieli tego ukrywać.
Niech te podobieństwa, będą początkami nitek,
które doprowadzą do kłębka.
Kiedy przeskoczymy tę najdłuższą,
z niedowierzaniem przyjrzymy się tym krótszym.

Prąd

Skąd na to wszystko mieć energię?

Nasz dobrostan nieraz zbiegał się z linią wyznaczaną przez słońca promienie. A dystansował się w momencie kiepskiej pogody. Tendencja spadkowa zaczynała się już dzień przed. Nasz dobrobyt z góry zakładany jest przez tabelki, statystyki i wyliczenia na kalkulatorze. O tych dwóch powodach naszego rozładowania najczęściej się rozmawia. Mają one wspólny mianownik – Nas.

Paralelizmem psychofizycznym jest posiadanie serca i umysłu. W dosłownym i symbolicznym rozumieniu. Wśród ludzi, to jest wspólnym mianownikiem. Ich wzajemna zdrowa relacja (serca i umysłu) pozwala poprawnie użytkować nasz akumulator. Nie będzie on wyładowany ani przeciążony. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku chaos jaki się utworzy uniemożliwi swobodny przepływ. Chaos ten w naszym ludzkim odczuciu to zaniepokojenie i napięcie. Niech umysł posłuży za elektrodę, przyjmie ten potencjał. Moc serca wyrówna poziom elektrolitu. W końcu woda z solą bardzo dobrze przewodzi prąd. Rozlane po całym ciele łzy, dostarczą potrzebnej nam energii. Energii, której cyrkulacja pozwoli nam przenosić góry. Zblokowana siła powoduje choroby, a jej wybuch, zabija. Kiedy zejdziemy na Ziemię, zorientujemy się, że bomba atomowa nie jest nam już straszna.

Spryt tego świata polega na tym, aby być świadomym skali tej wielkości i zrozumieniu, że każdy z nas, bez wyjątku, ma tak samo.

Sens

Kiedy nasze zrealizowane pragnienia, okazują się nie być tą logiką, której całe życie szukaliśmy, przeglądamy wszelkie możliwe źródła, aby utwierdzić się czy dobrze znamy definicję interesującej nas frazy.  Skąpani pięknem i złotem poszerzamy ją o kolejne przykłady. Miejsca na dopisywanie jest bardzo dużo.  Czasami zastanawiamy się tylko czy starczy nam atramentu. Zszokowani tym, że realizacja celów to nie jednostkowy proces, a jest to bieg po kilku torach, których dystans się nieustannie zwiększa. Zamiast odetchnąć z ulgą, my pocimy się coraz bardziej. Droższe buty nie pomagają, bieżnia się nie skraca. Czasami dobrze jest popełnić falstart, daje nam to możliwość pomyśleć.

Świat nie zachęca do stania w miejscu. On się cały czas rozwija, czego jesteśmy świadkami. Wszystko ma znaczenie. Rozmaitość jaką nam oferuje na różnych płaszczyznach, powoduje, że słowo „sens” i „spełnianie marzeń”, niebezpiecznie o siebie zahaczają. Zanim zmaterializujemy początkowo nierealne rzeczy, znajdźmy sens w umytej przez nas samych szklance, z której napijemy się życiodajnej wody. Jest to bardzo trudne, aby docenić deszcz, który przenika do gleby, a nie skondensowane zasoby, które krępują nam tak naprawdę ruchy. Kiedy jednak to stanie się faktem, dostrzeżemy wielowymiarowość w prostocie, a płytkowość w sprzeczności. Warstwy po których będziemy się poruszać, intuicyjnie pokażemy innym.

Wygranym w życiu jest ten, kto bezinteresownie spragnionym proponuje wodę ze swojej szklanej zastawy oraz jest nią częstowany w upalne dni.

Studnia bez dna

Patrząc nocą w niebo pełne gwiazd nieraz zastanawialiśmy się co jest za horyzontem. W ciemnościach go nie widzimy i dlatego staramy się zadawać prawidłowe pytania, aby dowiedzieć się czegoś, czego inni nie wiedzą.   Odległości między planetami chodź ciężkie do zrozumienia, nie stanowią żadnej bariery do wyobrażenia. Każdy z nas swoją drogę wybiera na bazie przekonań i wiary. To ona niesie nas przez świat. Stąd różne odpowiedzi. Szukamy podobnych do nas osób, aby o swoich wątpliwościach porozmawiać. Jak pojąć to co naoczne, iluzoryczne i nieosiągalne jednocześnie.

Przyglądając się sobie znajdziemy kilka podobieństw do kosmosu. W lustrze widzimy naszą twarz, nasze ciało, nasze oczy. Możemy je dotknąć. Dostrzegamy idealność tego świata, ale nie sięgnęliśmy jego centrum. Słońce i planety naszego układu oddalone są o takie same lata świetlne. Kiedy odważymy się ruszyć w tę przestrzeń kosmiczną, niejednokrotnie w tej próżni będziemy głośno krzyczeć. Na początku jak najgłośniej, aby wszyscy słyszeli, a potem tylko w myślach, aby przypadkiem nikt nie usłyszał i nie zechciał tej podróży zakończyć. Podniesiemy tym samym energię w pustce i zbudujemy całe galaktyki. Pojmiemy, że horyzontem naszego bezgranicza jest nasza skóra. Przekraczając ją, jesteśmy w kolejnym bezgraniczu, którego styku z następnym będziemy chcieli szukać. Jednocześnie brakujące masy we Wszechświecie załatamy dobrem i zrozumieniem. Rozjaśniając sobie niebo sprawiamy, że granice wiedzy będą dla nas bardziej widoczne.

Zeszyt

Pamiętaj, że każdej minuty mamy sześćdziesiąt pustych kartek.
Nie zrażajmy się tym, że kilka wstecz, chcielibyśmy podrzeć.
Bądźmy pełni uznania, że mają linie wspomagające.
Dajmy sobie czas, aby na nowo nauczyć się pisać.

Sprawiedliwość

Musimy się cofnąć daleko wstecz do pierwszego poczucia niesprawiedliwości. Dawnego, ale jakże wyraźnego. Staroświeckiego, a jednocześnie ponadczasowego. Kadry  każdej sekundy zostały przez nas zakodowane. Poczucie bycia pominiętym powstało błyskawicznie, ponieważ nie było czasu na interpretację. Powody swojego zdeklasowania wymyślamy sami. Motywy mogą być takie same lub się mogą różnić od motywów decydenta. Pamiętajmy, że to nie wybór świata, a ego naszego biurokraty. Odczucie autentyczności zwiększa fakt, że reżyserami tego ujęcia są nasi najbliżsi. Złotą myśl, którą wpisujemy do naszego Pamiętnika idzie z nami przez świat. A w świecie tym każdy dokonuje wyborów. Odtworzona klatka kilkukrotnie, ładuje zakiełkowane poczucie nierówności energią. I my wtedy stajemy się decydentami i wybierane przez nasze ego drogi postępowania, mogą być bardzo podobne do tych, którymi kierowali się inni. Oprzytomnienie polega na zwróceniu na to uwagi, przyznaniu się przed samym sobą, że skopiowane umiejętności mają u każdego podobne źródło. Sprawiedliwością jaką obdarował nas świat jest jedna i ta sama odpowiedź, której będziemy szukać po zadaniu odpowiednich pytań. Zostawmy sobie odrobinę miejsca w Pamiętniku, aby móc wpisać ripostę i miejmy ze sobą zawsze długopis, aby pożyczyć  innym, kiedy będą tego potrzebowali.  

Kryzysy

Formalnymi etapami naszego życia, które powodują boleści w nas samych są choroby, rozstania, przemoc, uzależnienia, śmierć. Wyraźnie odbiją się szerokim echem. Wsparcie otrzymujemy niemal od każdej osoby, którą znamy. Powierników naszych osobistych historii zapraszamy na kawę, bądź sami reagujemy na ich zawołanie. Czujemy się rozumiani i bezpieczni w swojej panice i lęku.  Natomiast są jeszcze kryzysy, które nie odbijają się tak. Pomimo potężnej siły, mają niewystarczającą moc, aby, niesione na fali uwrażliwiały czyjś słuch. Kiedy jeszcze mamy ten wybór, wolimy czymś przysypać i zapomnieć. Nasza świadoma głowa daruje sobie to, ale podświadomość będzie mieć odbitkę na swojej kliszy. Propozycja kawy, przy której chciałoby się zadecydować o słuszności obaw dotyczących poczucia wstydu, niskiej samooceny, spełniania się, poczucia utraty tożsamości, jest poza naszym zasięgiem. Wolelibyśmy próbować przepchać głaz, aniżeli postawić pierwszy krok. Ciężar tego bloku skalnego nosimy w sobie, kilkukrotnie powielony. Wielkość tej energii jest tak duża, że w pewnym momencie wybuchnie. Ruchy płyt tektonicznych początkowo są dla nas niewidoczne. Zauważamy je w momencie ich zniekształceń. Trzeźwość umysłu wspiera temperaturę pokojową tychże skał, nie powodując rozgrzania ich do czerwoności. Wtedy, podtrzymując się poręczy, spróbujmy stawiać pierwsze kroki. Uczmy się mówić. Ale i słuchać! Po jakimś czasie uczucie wymuszenia przerodzi się w naturę stanu. Okiełznamy te najdyskretniejsze przesilenia, te przed którymi możemy jeszcze uciec. Owszem, przysypiemy je, wgniecenie pozostanie po konfrontacji, ale i tak wyrówna to deszcz z chmur.  Zaserwujmy kawę w odwrotnej kolejności. Najpierw sobie. Przy każdym najmniejszym poczuciu wątpienia w swoje Istnienie tu. Nie zrażajmy się wymiarem tego spotkania, zimna kawa też ma smak.  

Wartość

Gdybyśmy uwierzyli w autentyczną wartość, jaką wnosimy w życie drugiego człowieka, byłoby nam o wiele, wiele lepiej. Wartość, której, aż wstyd przeliczać, bowiem okazałoby się, że wygranych jest dwóch. I co wtedy? Różnica między wygraną w świecie materialnym, a w świecie duchowym jest taka, że w pierwszym przypadku, naszą pasję, którą uczyniliśmy z wygranej, dzielimy  na pół, a w drugim, mnożymy razy dwa. I nagle okazuje się, że gęstość ducha jest większa od gęstości materii i tym samym przeczy to prawom fizyki. Skoro tak lubimy buntować się obowiązującym zasadom i prawu, które ktoś pomimo naszej woli wprowadził, zacznijmy łamać „prawo gęstości ducha”. Udowadniajmy, że powietrze jest cięższe od kamienia. Potwierdzajmy, że łzy zamieniają się w chmurę, pod wpływem gorączki, która nas czasami otacza. Właśnie o to szczere kłębowisko chodzi. Im jest go więcej, tym lżejsza staje się materia. Autentyczności nie mierzymy namacalnie. Ona jest wynikiem doświadczeń i ma kolor bezbarwny. Oczami jej nie zobaczymy, wyobraźnią nie poczujemy. Jest tunelem czasoprzestrzennym, który łączy dwa odległe, jednocześnie nierozerwalne fragmenty życia. Tunelem, który dwukrotnie przyspiesza podróż w tym podzielonym świecie.