
Zmiana świata

To co nas buduje na zewnątrz, to energia szczęścia, smutku i złości wewnątrz. Warto czasami odpocząć od samego siebie. Być może zajdzie konwersja energii i smutek zamieni się w radość, złość zamieni się w łzy. Nieuważne decyzje budują ten świat. Piękno to cierpliwość wobec nas samych i innych. Myśli to źródło. Sprawiedliwość to obojętność, bez rozróżniania doba i zła. Siłą naszego ducha dojdziemy do początku i zrozumiemy jak bardzo się myliliśmy kierując energię w las, mrożąc siebie. Ile dystansu potrzeba, aby pomieścić koryto rzeki, powstałe z topniejącego lodu. To nie są łzy stracenia, a życiodajna woda, która zasili drzewa w lesie.
Gdy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad istnieniem świata materialnego i duchowego, ze spokojem za swojego ducha, możemy przyjąć swoje sumienie. Ta krzta, pokryta na początku poczuciem złości, wstydu i winy, powoli rozjaśni się, ponieważ mieszanie kolorów światła, zawsze daje efekt jaśniejszy od składowych. A przy odpowiednim ich połączeniu – ostatecznie kolor biały. Niebudzący wątpliwości fakt, koloru białego wokół człowieka, zakłada anielskość w człowieczeństwie. Etapy kolorowania są różne w czasie. Szarpanie sumienia z materią, nie ma skali trudności, a świadomości. Rzetelne przyjęcie sumienia, z reguły jest wymagające. Cierpliwość wobec innych, jeszcze trudniejsza. Stąd różnica długości fal. Bez niej, nie byłoby koloru białego. Poczucie duchowieństwa doświadczalne przez wszystkich, nie dotykowe dla każdego.
Zetknięcie się granicy wzdłuż z granicą wszerz powoduje małą dezorientację. Rozrzucone szkło pod stopami wywołuje ból, który jednocześnie zaczyna się i kończy w centrum ciała niebieskiego. Chwilowy brak poczucia czasu i miejsca, włącza wszystkie światła i dźwięki dookoła. Chaos, który tak przecież przeszkadza, wydaje się być tym maksymalnym, który jesteśmy w stanie wytrzymać. Granica wszerz wyłącza wtyczkę z gniazda, uciszając wszystko. W ciszy tej zostajemy sami. Będąc samotnym, tylko z oczu nam można czytać. Kim są Ci, którzy mają wgląd w naszego Ducha walki? To Uczniowie tego chaosu i Uczeni w tym chaosie. Pełnienie podwójnej funkcji wzmacnia siły, aby pomimo przeciążenia, granica wzdłuż pięła się ku Górze. Nieprzerwany jej ciąg, zachęca Ucznia i Uczonego do dalszego eksplorowania oraz zrozumienia, że akceptację głośności, rażenia i ich modulację mamy w sobie. Granica wzdłuż kończy się tam gdzie kończy się Wszechświat. Nasza percepcja, która jest zmienna, modyfikuje za każdym razem punkt zetknięcia się granic. To ona wyznacza początek i koniec Wszechświata. Ona nie nadaje określonego kształtu, a kierunek.
Świat jest pełen kolorów. Natura nieustannie dba o barwy, odradzając cyklicznie swoje odcienie. Zachwyceni prostotą, jednak próbujemy ją prześcignąć. Zapędzeni, ciągle zauważamy jak czas nam ucieka, jak mało go mamy na zrobienie „czegoś”. Owładnięci pogonią za byciem bardziej wyrafinowanym, dokarmiamy siebie i innych bodźcami, które komplikują cykl, dezorientują i stąd potrzeba posiadania zegara. Wiedza na temat czasu i miejsca daje złudny komfort bezpieczeństwa. Opór jaki stawiamy przed brakiem tej świadomości, napawa nas paniką. Ona definiuje obawy i ich powody. Zrozumienie obaw i powodów jest fundamentem zdroworozsądkowego podejścia do życia, ponieważ ciekawość jaką wtedy w sobie dostrzeżemy pozwoli oswoić się z lękiem i go zmniejszyć. Ciągłe mijanie się z tym wzmacnia konstrukcję, która rośnie w siłę i powoduje powstanie mniejszości w większości. Lub większości w mniejszości.
Pomimo analogii znaczeń wyrazów, mnożą się różne przykłady. Pod tym zagadnieniem ukryte jest pragnienie człowieka do bycia szczęśliwym. Ów dążenie pozostawia ślad na różnych drogach. Tropiąc innych nie odnajdziemy garnka ze złotem. Nasze domniemane poczucie bycia ma więcej pytań jak odpowiedzi. Czekając na dopuszczalny przez nas odzew ze Świata, popadamy powoli w stan beznadziejny. Ignorując niedogodności pogrążamy się w smutku mając coraz większy żal do Stwórcy. Faktem jest, że stając się mało znośnym, jesteśmy dokuczliwością i jednocześnie odtrutką dla innych. To pokazuje, że udręka i błogosławieństwo to jedna ciągła linia, której złudne pochylenie zależy od nas samych. Ten beznadziei stan, który w większości nam towarzyszy pozwala wychwycić tę iluzoryczność. On nie chce naszej klęski. On chce abyśmy spostrzegli, w którym miejscu rozpoczyna się kontrast. Te oczywiste różnice są ciężkie do zauważenia. Dlatego pomimo, iż mgła jest bardzo gęsta, czasami musimy dodatkowo oślepnąć, aby nasza pozawymiarowość pomogła nam zwrócić uwagę na to o co się potknęliśmy.
Odczarujmy stan beznadziejny.
I po co to wszystko? Zanim lekkomyślnie odpowiemy, że ten ogół nie ma sensu, spróbujmy zadać sobie kilka filozoficznych pytań, na które do tej pory nie ma odpowiedzi. Może będziemy tymi pierwszymi, którzy opowiedzą o czymś co powstało tak naprawdę z niczego. Nie bez powodu jesteśmy w danym miejscu i nie bez powodu nasza dusza czyta jeden z najlepszych bądź najgorszych scenariuszy. Skąd wiadomo, że ten najlepszy jest tym, do którego musimy dążyć. Skąd wiadomo, czy ten najgorszy nie ma ukrytego celu poznania składowych tego Świata. W Życiu, nie da się ciągle unikać niewygodnych stref, zabraknie nam na to sił. Stawianie im czoła wiąże się z naszą niejednokrotną rozsypką. Co może budzić w nas wielką złość, ponieważ w pewnym momencie opór jaki sami będziemy stawiać poprzedzając akceptację, będzie dodatkowym schodkiem do pokonania. Dokładamy sobie pracy. Nie wybrzmiewa to optymistycznie. Natomiast nie dajmy się zwieść poborowi tej energii. Siła z jaką rozsypiemy nasze elementy jest równa sile jaką uzyskamy. Perspektywa zdaje się być inna. Ale czego nam potrzeba? Odwagi! Odwagi do zrozumienia, że wszyscy jesteśmy tak samo dobrzy. Wytrwałości do czynienia, a nie mówienia. Tego Świat potrzebuje. Naszej odwagi, za którą osoby bez wiary będą chciały podążać. Przywództwo nie jest celem, a poczciwość.
Dobro to niewyczerpalne źródło energii. Dobra zawsze będzie za mało na tym Świecie.
Jeżeli coś nas w życiu bardzo dręczy, zapytajmy się: kto to? lub: co to?
Punkt zwrotny tej sytuacji jaki się pojawi, otworzy nam nową ścieżkę, która fakt, jest porośnięta krzewami, trudno dostępna. Natomiast świadomość i znajomość różnych gatunków roślin, pozwoli nam jedne ominąć, inne przyciąć, a trzecie swoimi owocami nas posilą. Oprzytomnienie w teraźniejszej chwili oswoi nas z tajemnicami lasu. Podziękujemy w duchu, że nie ma żadnej mapy, która pokaże nam poziomy. Wyostrzymy sobie zmysł orientacji i sami staniemy się drogowskazami dla innych, widząc światło w ich ciemnościach.
Ci, którzy zaprzeczają, najbardziej by chcieli w nią uwierzyć. Zatem, umyjmy łzami swoją twarz, puszczajmy kolorowe bańki wypełnione falą wdzięczności, obdarujmy Świat złotem naszego zrozumienia.
Nie ma innego wyjścia jak, osiągnięcie na orbicie punktu, najbliższego naszemu Słońcu, który spowoduje, że odbite promienie zaczną migotać na kolorowo, dając wspaniałe poczucie bycia na wyjątkowym balu. Miejmy odwagę Każdego zapraszać do tańca.
Podczas podważania pierwotnego założenia naszego złudnego komfortu, nieprawdą jest, że wszyscy wokół będą patrzeć na naszą nagość, którą w końcu i my sami zaczniemy z przerażeniem dostrzegać. Pomimo wielkiej konsternacji, oczy prawdę nam powiedzą. To w nich widzimy nasze dramy, psychodramy, walkę i wielką nadzieję. Odważny widz skrzyżuje z nami wzrok, wpatrzony zanotuje ujęcie po ujęciu, a wprawiony z napięciem będzie czekać momentu, aż zacznie gromkie brawa bić. Nie każdy chce odgrywać te role, ponieważ to wymaga odwagi. Odwagi, która pozwoli zdjąć swoją maskę i skonfrontować się. Nie każdemu daliśmy popatrzeć sobie w oczy. Wiele razy zakrywaliśmy je rękoma. Wstyd i strach nam nie pozwalał. Odkrywanie w sobie cech pierwszoplanowego aktora, pozwoli nam zrozumieć, że bycie statystą to coś więcej niż bycie tłem. To najlepsza rola, której scenariusz to setki przeczytanych książek, zamknięty w kilku sytuacjach. Rola, w której jedyne co robimy to dostrzegamy i przyswajamy mowę oczu. Niczym wariograf, nie dajemy się zwieść korupcji świata zewnętrznego, dając bezwzględny spokój i bezpieczeństwo w świecie wewnętrznym. Rola, podczas której pomimo gwaru, potrafimy dostrzec w oczach ciszę, a w niej wołanie o pomoc, przebaczenie i zrozumienie.