Pomimo analogii znaczeń wyrazów, mnożą się różne przykłady. Pod tym zagadnieniem ukryte jest pragnienie człowieka do bycia szczęśliwym. Ów dążenie pozostawia ślad na różnych drogach. Tropiąc innych nie odnajdziemy garnka ze złotem. Nasze domniemane poczucie bycia ma więcej pytań jak odpowiedzi. Czekając na dopuszczalny przez nas odzew ze Świata, popadamy powoli w stan beznadziejny. Ignorując niedogodności pogrążamy się w smutku mając coraz większy żal do Stwórcy. Faktem jest, że stając się mało znośnym, jesteśmy dokuczliwością i jednocześnie odtrutką dla innych. To pokazuje, że udręka i błogosławieństwo to jedna ciągła linia, której złudne pochylenie zależy od nas samych. Ten beznadziei stan, który w większości nam towarzyszy pozwala wychwycić tę iluzoryczność. On nie chce naszej klęski. On chce abyśmy spostrzegli, w którym miejscu rozpoczyna się kontrast. Te oczywiste różnice są ciężkie do zauważenia. Dlatego pomimo, iż mgła jest bardzo gęsta, czasami musimy dodatkowo oślepnąć, aby nasza pozawymiarowość pomogła nam zwrócić uwagę na to o co się potknęliśmy.
Odczarujmy stan beznadziejny.