Sprawiedliwość

Musimy się cofnąć daleko wstecz do pierwszego poczucia niesprawiedliwości. Dawnego, ale jakże wyraźnego. Staroświeckiego, a jednocześnie ponadczasowego. Kadry  każdej sekundy zostały przez nas zakodowane. Poczucie bycia pominiętym powstało błyskawicznie, ponieważ nie było czasu na interpretację. Powody swojego zdeklasowania wymyślamy sami. Motywy mogą być takie same lub się mogą różnić od motywów decydenta. Pamiętajmy, że to nie wybór świata, a ego naszego biurokraty. Odczucie autentyczności zwiększa fakt, że reżyserami tego ujęcia są nasi najbliżsi. Złotą myśl, którą wpisujemy do naszego Pamiętnika idzie z nami przez świat. A w świecie tym każdy dokonuje wyborów. Odtworzona klatka kilkukrotnie, ładuje zakiełkowane poczucie nierówności energią. I my wtedy stajemy się decydentami i wybierane przez nasze ego drogi postępowania, mogą być bardzo podobne do tych, którymi kierowali się inni. Oprzytomnienie polega na zwróceniu na to uwagi, przyznaniu się przed samym sobą, że skopiowane umiejętności mają u każdego podobne źródło. Sprawiedliwością jaką obdarował nas świat jest jedna i ta sama odpowiedź, której będziemy szukać po zadaniu odpowiednich pytań. Zostawmy sobie odrobinę miejsca w Pamiętniku, aby móc wpisać ripostę i miejmy ze sobą zawsze długopis, aby pożyczyć  innym, kiedy będą tego potrzebowali.  

Kryzysy

Formalnymi etapami naszego życia, które powodują boleści w nas samych są choroby, rozstania, przemoc, uzależnienia, śmierć. Wyraźnie odbiją się szerokim echem. Wsparcie otrzymujemy niemal od każdej osoby, którą znamy. Powierników naszych osobistych historii zapraszamy na kawę, bądź sami reagujemy na ich zawołanie. Czujemy się rozumiani i bezpieczni w swojej panice i lęku.  Natomiast są jeszcze kryzysy, które nie odbijają się tak. Pomimo potężnej siły, mają niewystarczającą moc, aby, niesione na fali uwrażliwiały czyjś słuch. Kiedy jeszcze mamy ten wybór, wolimy czymś przysypać i zapomnieć. Nasza świadoma głowa daruje sobie to, ale podświadomość będzie mieć odbitkę na swojej kliszy. Propozycja kawy, przy której chciałoby się zadecydować o słuszności obaw dotyczących poczucia wstydu, niskiej samooceny, spełniania się, poczucia utraty tożsamości, jest poza naszym zasięgiem. Wolelibyśmy próbować przepchać głaz, aniżeli postawić pierwszy krok. Ciężar tego bloku skalnego nosimy w sobie, kilkukrotnie powielony. Wielkość tej energii jest tak duża, że w pewnym momencie wybuchnie. Ruchy płyt tektonicznych początkowo są dla nas niewidoczne. Zauważamy je w momencie ich zniekształceń. Trzeźwość umysłu wspiera temperaturę pokojową tychże skał, nie powodując rozgrzania ich do czerwoności. Wtedy, podtrzymując się poręczy, spróbujmy stawiać pierwsze kroki. Uczmy się mówić. Ale i słuchać! Po jakimś czasie uczucie wymuszenia przerodzi się w naturę stanu. Okiełznamy te najdyskretniejsze przesilenia, te przed którymi możemy jeszcze uciec. Owszem, przysypiemy je, wgniecenie pozostanie po konfrontacji, ale i tak wyrówna to deszcz z chmur.  Zaserwujmy kawę w odwrotnej kolejności. Najpierw sobie. Przy każdym najmniejszym poczuciu wątpienia w swoje Istnienie tu. Nie zrażajmy się wymiarem tego spotkania, zimna kawa też ma smak.  

Wartość

Gdybyśmy uwierzyli w autentyczną wartość, jaką wnosimy w życie drugiego człowieka, byłoby nam o wiele, wiele lepiej. Wartość, której, aż wstyd przeliczać, bowiem okazałoby się, że wygranych jest dwóch. I co wtedy? Różnica między wygraną w świecie materialnym, a w świecie duchowym jest taka, że w pierwszym przypadku, naszą pasję, którą uczyniliśmy z wygranej, dzielimy  na pół, a w drugim, mnożymy razy dwa. I nagle okazuje się, że gęstość ducha jest większa od gęstości materii i tym samym przeczy to prawom fizyki. Skoro tak lubimy buntować się obowiązującym zasadom i prawu, które ktoś pomimo naszej woli wprowadził, zacznijmy łamać „prawo gęstości ducha”. Udowadniajmy, że powietrze jest cięższe od kamienia. Potwierdzajmy, że łzy zamieniają się w chmurę, pod wpływem gorączki, która nas czasami otacza. Właśnie o to szczere kłębowisko chodzi. Im jest go więcej, tym lżejsza staje się materia. Autentyczności nie mierzymy namacalnie. Ona jest wynikiem doświadczeń i ma kolor bezbarwny. Oczami jej nie zobaczymy, wyobraźnią nie poczujemy. Jest tunelem czasoprzestrzennym, który łączy dwa odległe, jednocześnie nierozerwalne fragmenty życia. Tunelem, który dwukrotnie przyspiesza podróż w tym podzielonym świecie.   

Klatka

Refleksja po przeczytaniu twórczości osób niepełnosprawnych, zamieszczona w Kwartalniku Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych „Słowem i Kształtem”.

Czytając kartka po kartce po raz kolejny w swoim życiu znajduję potwierdzenie, że nasz obecny świat to emocje. Emocje, które towarzyszą nam tu na Ziemi jak i tam na Górze. Jedyna różnica między tym co Tu, a między tym co Tam, jest taka, że prócz miłości i wolności, towarzyszy nam strach, który zamyka nas w niewidzialnej klatce i nie pozwala na swobodne wychodzenie z niej. Jesteśmy sparaliżowani przez prozę świata zewnętrznego, która początkowo wydaje się być kolorowa, ale bardzo ciężka. Napierająca na nas materia z każdej strony daje tylko chwilowe skupienie na sobie uwagi. Pierwsza reakcja na jej pojawienie się, jest mylnie kojarzona z radością, szczęściem i uwielbieniem. Z łatwością otwieramy wachlarz słów, które na pierwszy rzut oka może i zaspokajają tę pierwotną potrzebę reakcji. Natomiast zostawszy sam na sam ze sobą, sięgamy głębiej i dostrzegamy różnicę między tęsknotą, a „tęsknotą”. I to dzieje się właśnie w tej niewidzialnej klatce. Dużo mamy okazji, aby być dobrymi nauczycielami i w piękny sposób mówić o emocjach. Nie mając zapasowego klucza do klatki,  jesteśmy zdani na łaskę niewidzialnej energii i tym samym, te ważne dla nas okazje uciekają. Na szczęście one powracają, abyśmy  mogli spróbować ponownie, odnaleźć w gąszczu tej przestrzeni to małe światełko, które wpasuje się w serce i da wielką siłę przebicia. Ci, których twórczość miałam okazję poznać, wykorzystali taką okazję pomimo dużego niepokoju, który z pewnością im towarzyszył. Akceptacja swojego Istnienia jest jednym z najtrudniejszych wyzwań. Nie chodzi mi tu, o ponowne otwarcie wachlarza, a o pełną odpowiedzialność przewodzenia innym ludziom. Każda napotkana osoba może być odpowiedzią na nasze głęboko skrywane pytanie. Udzielonych odpowiedzi na tych kilku kartkach jest całe mnóstwo, natomiast na skalę całego Świata wciąż niewystarczająco. Oni dali sobie przyzwolenie na to,  aby czuć się dobrze z samym sobą. Zaakceptowali w sobie miłość do świata i ten ból, którego doświadczyli. To znajomość z nim, pokłuła ich serca. Powstałe dziury załatane zostały światłem, którego z wielką tęsknotą wypatrywali w pustce. Wychodząc ze swojej klatki, nieśli ze sobą dużą wartość wszystkich emocji. Wartość, o której, niektórzy nic jeszcze nie wiedzą, wartość, o której, niektórzy chcieliby się dowiedzieć więcej.

Strach

Strach przed śmiercią fizyczną jest taki sam jak strach przed śmiercią urojonej tożsamości, która jest tylko wytworem naszej wyobraźni. Walczymy z siłą, której nawet nie umiemy nazwać. Zdenerwowani na życie, które od początku daje nam możliwość oswojenia się z tym zjawiskiem, wolimy uciekać i dalej się bać. A przecież w jednym jak i w drugim przypadku nasz duch wreszcie stanie się wolny. Zbawienie, o którym możemy tak dużo przeczytać, w końcu możemy je poczuć będąc jeszcze tu na Ziemi. Warto być w bliskim kontakcie z siłą płynącą od głowy do stóp, aby  zrozumieć jej bieg. Spiętrzenie jej, spowoduje, że w pewnym momencie z zawrotną prędkością będzie mieć swoje ujście.  Te niepozorne łzy, które wypłyną w tym momencie z oczu są maszyną produkującą niesamowitą ilość energii, która pobudza do życia nowe wcielenie. Odrodzeni, powracamy między ludzi, czekając na kolejny kres, już z mniejszym niepokojem. Przeżywszy kilkukrotnie śmierć nas samych, stajemy się świadkami reinkarnacji. Duch ten sam, inna materia.